sobota, 11 grudnia 2021

10 grudnia

Mejza się zawiesił. Jak komputer. Wydał serię pisków i zgasł. 
Nie wiem, czy śmiać się – czy płakać. Udzielono mu urlopów ministerstwie sportu i w sejmie, żeby mógł „powalczyć o swoje dobre imię”. Nie przewiduję sukcesu w tej walce. Dziwię się tylko temu urlopowi sejmowemu, bo chyba Izba urlopuje w całości latem, a nie na sztuki. A w ministerstwie podobno nie miał nawet jeszcze biurka, więc się nie napracował.

Ale nie takie problemy żeśmy ze szwagrem przy półlitrze załatwiali, więc…

Przy okazji: na cholerę komu w ogóle Ministerstwo Sportu? Wychowaniem fizycznym zajmuje się – o ile wiem – Czarnek i jego urząd. Są w sporcie "wysokim" jakieś federacje, komitet olimpijski i co tam jeszcze. Po co ten twór? A dzisiejszy sport zawodowy to przecież nic innego jak masowe widowisko, adresowane do zainteresowanych – podobnie, jak koncerty muzyki metalowej są dla miłośników tego rodzaju doznań akustycznych. W dodatku jest to wielki biznes, niemal całkowicie sprywatyzowany. Nie ma najmniejszego powodu, żeby dorzucać do tego interesu jakiś pieniądz państwowy, etaty sekretarek, dyrektorów i wreszcie ministrów. 

Oczywiście – rozumiem, po co się to robi. W tym samym celu, w jakimś niegdyś powoływano Ministerstwo Rybołówstwa: żeby dać je we władanie przedstawicielowi jakiejś marginalnej partii, który powinien ze względów prestiżowych brać udział w posiedzeniach Rady Ministrów. Powód więc jest, ale to jest chore. Jeśli to nie jest korupcja polityczna, to nie wiem, co nią jest.

Pięknie się w ten temat wpasowuje także kolejna porcja wiedzy ze skrzynki pocztowej druha Dworczyka. Ujawniono walkę o wpływy wśród narodowców; jak pisze druh do swojego rządowego drużynowego „lepiej by było, jak by to nam kasę zawdzięczali, nie Glińskiemu”, czy jakoś tak (nie chce mi się sprawdzać dokładnego cytatu, bo nie bardzo mam ochotę zaszczycać swoją uwagą byle kogo). Niby nic nowego, podobno pod kobiercem każdej władzy gryzą się jakieś buldogi – ale te fakty dziś ujawnione są jakoś szczególnie żenujące. 

A zły człowiek Kaczyński konsekwentnie milczy. Może zrozumiał, że Cyceronem ani nawet Leninem (podobno nieźle haftował na wiecach) to on nie jest? Mało prawdopodobne; raczej liczy na to, że niektóre sprawy pozałatwiają się same, pozostałe zaś załatwimy korytarzowym knuciem.

Ale to już chyba złudna nadzieja.

10 grudnia

1684 – W Royal Society została odczytana przez Edmunda Halleya, odwołująca się do praw Keplera, praca Isaaca Newtona "De Motu Corporum" o pojęciu grawitacji i jej wpływie na orbity planet. Praca ta obejmowała początki praw ruchu, które zostały szerzej omówione w "Principiach". Chyba to początek nowoczesności…

1868 – W Londynie uruchomiono pierwszą na świecie uliczną sygnalizację świetlną.

1815 – Urodziła się Ada Lovelace, (wł. Augusta Ada King, hrabina Lovelace) brytyjska matematyczka (zm. 1852), znana przede wszystkim z publikacji na temat mechanicznego komputera Charlesa Babbage’a. Była jedynym ślubnym dzieckiem wielkiego poety – lorda Byrona. Mężem Ady był William King – ósmy baron Ockham, późniejszy pierwszy hrabia Lovelace, z którym miała troje dzieci. Za pierwszy program komputerowy w historii uważa się diagram, który Lovelace wykonała w swoich notatkach do tłumaczenia artykułu o maszynie analitycznej Babbage’a napisanego przez Lugiego Menabrea. W części G opisuje ona algorytm do obliczenia liczb Bernoulliego. Niektórzy kwestionują jednak jej autorstwo programu, przypisując go samemu Babbage’owi. 10 grudnia 1980 r. Ministerstwo Obrony Stanów Zjednoczonych zatwierdziło opis nowego języka programowania nazwanego na jej cześć Ada.